Część I
„Przyjezdni”

Przyjeżdżali do Gniewu z różnych stron Polski – z Mazur, z Warszawy, z południa kraju i z okolicznych miast i miasteczek. Był koniec lat siedemdziesiątych, gdy do Gniewu zjeżdżali nowo przybyli. Kim byli? Dlaczego przyjeżdżali do Gniewu?

I jak widzą miasto z tamtych lat?

Nie śniło mi się, że tu kiedyś zamieszkam

Ryszard Rejmanowski (RR): 

Ja jestem rodowitym Mazurem, pochodzę z Karłowa k/Kętrzyna. Jak wyglądało moje pierwsze „spotkanie” z Gniewem? Piorunująco! Takie wrażenie robiło to miasto. Byłem wtedy w wojsku, jechałem do Malborka i miałem przesiadkę w Gniewie. Przystanek był wtedy na rynku… Wysiadłem i zobaczyłem, jakie to jest piękne miasto! Gniew był pełen zieleni – drzewka pięknie przystrzyżone, trawniki, klomby, mnóstwo kwiatów. A wtedy jeszcze nie śniło mi się, że tu kiedyś zamieszkam!

Tadeusz Kaczmarek (TK):

Najwięcej osób przyjechało do Gniewu w 77 r., bo wtedy był nabór kadry do naszego Zakładu Produkcji Keramzytu (red. pierwsza nazwa obecnego Zakładu Produkcji Kruszyw). Ja pochodzę z Gniewu, wtedy pracowałem już w zakładzie i obserwowałem przyjazdy podróżnych. Przyjeżdżali tu za lepszym życiem – Gniew był miastem bardzo prężnym i przyciągał ludzi z całej Polski… Ze swoim dobytkiem w walizkach przeprowadzały się tutaj całe rodziny.

Wielki wybór

Zdzisława Kusowska (ZK):

Pracy było dużo, bardzo dużo. Gniew był bogatym miastem – funkcjonowały tu duże zakłady (niektóre nadal funkcjonują), np. Państwowy Ośrodek Maszynowy, Zakłady Mechanizmów Okrętowych FAMA, Eltra, cegielnia i betoniarnia, GS-y.

Józef Arendt (JA):

Tak, pamiętam. Pojawiłem się w Gniewie właśnie w 77 r. W tamtych czasach wszyscy pracowali, ale nie każdy mógł mieć mieszkanie – trzeba było na nie czekać. W tczewskiej spółdzielni (pochodzę z Tczewa) powiedziano mi, że zajmie to 15 lat… 15 lat czekania na własne mieszkanie… Zacząłem więc szukać pracy i znalazła się 30 km dalej, w Gniewie.

Koncerty w parku i hotelowiec typu „Berlin”

JA: Pamiętam też, jakie miasto zrobiło na mnie wrażenie… Najbardziej starówka, bo zabytków w innych miastach nie było wiele, wszędzie panowało budownictwo socjalistyczne. A w Gniewie były małe, kameralne budynki… I Park Miejski! Rozległy teren ze sceną, na której odbywało się bardzo dużo imprez. Całymi rodzinami chodziliśmy do tego parku. Każdy, kto przyjeżdżał autobusem, trafiał w środek tego małego gniewskiego świata, bo przystanek był na rynku przy Urzędzie Miasta.

ZK: To był też czas dużych zmian dla miasta, np. budowa  bloku dla 60 rodzin. Zakład wybudował go dla naszych nowo przybyłych. To było naprawdę spore przedsięwzięcie! Później władze zakładu przekazały ten budynek miastu.

JA: Ja dziś w nim mieszkam, od 35 lat!

TK: A jeszcze przed blokiem postawiono hotelowiec dla ok. 100 osób budujących zakład. Później ten budynek przeniesiono i dziś jest w nim przedszkole – firma podarowała budynek miastu. Z tego, co pamiętam to był obiekt typu „Berlin”. Były tam m.in. stołówka i stróżówka, w których pracowali także mieszkańcy miasta.

ZK: Wszyscy pracowali razem dla tego miasta – przyjezdni rozpoczynali tu nowe życie i wnosili do naszego własne tradycje. A rodowici gniewianie? Byli otwarci na to, co nowe i chcieli, żeby ich miasto rozwijało się i piękniało.

JA: I tak nam zostało do dziś, razem.

Zobacz również:

„Początki – budujemy zakład”

Ja pracę w zakładzie rozpoczęłam od… zakładowego pochodu 1-majowego, niosłam szturmówkę. Pamiętam, że ładnie się wtedy ubawiliśmy…

„Zmieniamy się dla otoczenia”

Byliśmy i jesteśmy świadkami wielu zmian – ustrojowych, zarządczych czy technologicznych. Cała nasza czwórka pamięta, od czego zaczynaliśmy i jednego jesteśmy pewni…

„Innowacyjność, czyli pomysłowi pracownicy”

Czasy były takie, że jeśli coś się wymyśliło, usprawniło lub wykazało inicjatywę – było się nagradzanym dyplomami, medalami i…