
Sport to nie tylko zdrowie, ale także świetny sposób na spędzenie czasu. O sportowych zmaganiach wśród pracowniczej załogi zakładu opowiadają: Zdzisława Kusowska (ZA), Józef Arendt (JA), Tadeusz Kaczmarek (TK) i Ryszard Rejmanowski (RR).
TK: Imprezy „karczmowe” z okazji barbórki, były w naszym zakładzie bardzo popularne, ale… nie samą karczmą żyje człowiek (śmiech).
JA: Piłka nożna, zawody w wieloboju dla działów, ale też i dla kierowników, i dyrektorów – organizowaliśmy mnóstwo konkurencji sportowych w ramach naszych zakładowych „spartakiad”.
ZK: Wszystkich rozruszaliśmy!
TK: I ta jak w prawdziwej Sparcie – lekko na „spartakiadach” nie było!
RR: Zaczęło się w ten sposób, że założyliśmy koło TTKF i w ramach tego zorganizowaliśmy zawody sportowe, które nazwaliśmy „spartakiadami”.
JA: I na początku robiliśmy tylko „wewnętrzne spartakiady”, pomiędzy działami w naszym zakładzie. Ale pomysł tak się spodobał, że nasze „spartakiady” rozszerzyły się na wszystkie zakłady należące do gdańskiego „Kruszgeo”.
JA: Były to jednodniowe wyjazdy, sobota lub niedziela, z całymi rodzinami. Nawet na Dzień Kobiet raz zrobiliśmy Paniom imprezę na sali sportowej w szkole.
ZK: To była bardzo udana impreza.
JA: Raz zorganizowaliśmy nawet mecz międzynarodowy w piłce nożnej.
TK: To było podczas szkolenia w dawnej Czechosłowacji. Pojechaliśmy na nie do Vintirova, niedaleko Karlowych Warów, ponieważ technologia naszego zakładu była wzorowana na tamtejszej. I integrowaliśmy się na sportowo.
TK: Bardziej sobie pomagaliśmy nawzajem podczas tego meczu, niż rywalizowaliśmy. I grał każdy – zarówno ten, kto potrafił, jak i ten, kto piłki nie kopał.
ZK: Wynik wtedy był zupełnie nieistotny.
JA: Po tym meczu wszyscy leżeli na murawie, tak byli zmęczeni.
TK: A jaki właściwie był wynik?
ZK: Chyba był remis.
JA: W myśl jedności socjalistycznej współpracy!
JA: Była też sekcja tenisa stołowego. A wszystko zaczęło się od… Lechii Gdańsk.
TK: Wielkim sportowym działaczem był u nas p. Kucharski, który kiedyś przyszedł i powiedział: „Panowie zróbcie jakąś sekcję, bo mnie Lechia Gdańsk denerwuje”. „Ale dlaczego denerwuje?”- zapytaliśmy. „Bo chcą żebym im płacił na tę ich sekcję, a ja wolę tenisa stołowego. Załóżcie tu klub tenisa stołowego, a ja będę miał wytłumaczenie”. No i założyliśmy zakładową sekcję tenisa stołowego.
JA: Była przede wszystkim dla dzieci i młodzieży. Trzeba jednak przyznać, że nieźle im szło. Po 2-3 latach awansowali do ligi okręgowej.
JA: Przyznam od razu – podczas tego wyjazdu pierwszy raz łowiłem ryby. To było w 2001 r., był wyjazd szkoleniowy do Szwecji: zwiedzaliśmy Sztokholm oraz tamtejszy zakład pracy. I mieliśmy zawody wędkarskie nad jeziorem, które … wygrałem.
TK: Złowiłeś szczupaka tam, gdzie były same pstrągi! Wszyscy się dziwili, skąd ten szczupak jest!
JA: Bo to był taki staw hodowlany, każdy tam by coś złowił. Ale faktycznie, skąd ten szczupak, to nikt nie wie do dzisiaj.

„Na sportowo”
Piłka nożna, zawody w wieloboju dla działów, ale też i dla kierowników, i dyrektorów – organizowaliśmy mnóstwo…

„Przyjezdni”
Najwięcej osób przyjechało w 77 r., bo wtedy był nabór kadry do naszego Zakładu Produkcji Keramzytu (red. pierwsza nazwa obecnego Zakładu Produkcji Kruszyw).

„Po pracy – na ryby, a czasem i na grzyby”
Ja nigdy nie zapomnę jak na zawodach w Małej Karczmie odwiedził nas szwedzki dyrektor produkcji. W rozmowie z moim kolegą obiecał, że…